środa, 5 grudnia 2012

Tam, gdzie żyją potwory (subterra incognita)

"Relikwiarz" to bezpośrednia kontynuacja fenomenalnego "Reliktu". I nie jest może już równie rewelacyjnie, ale jest dobrze.

Już na pierwszy rzut wytrawnego, czytelniczego oka (czyli mojego) widać, że "Relikwiarz" duetu Preston/Child, będzie z jednej strony ciągnąć znane wątki, a z drugiej strony zaproponuje inną scenografię, bo mury muzeum spełniły z nawiązką swoje zadanie. W "Relikcie" akcja toczyła się w murach i podziemiach Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku, główną scenerią wydarzeń "Relikwiarza" autorzy czynią nowojorski underground, podziemne miasto wyrzutków społeczeństwa.
"Relikt" niemal spełnia trzy podstawowe wymogi klasycystycznej reguły dramatu antycznego, a mianowicie jedność czasu, jedność miejsca i jedność akcji. Czas to wiadomo - jeden tydzień z życia muzeum, miejsce to niemal wyłącznie mury muzeum, zaś akcja, no to oczywiście emocjonujące gonitwy za i z potworem, tudzież wciągająca otoczka naukowa. Te elementy sprawiły, że chociaż wiedziałem o czym będzie książka, a nawet jak potoczą się wydarzenia, to jednak "Relikt" był niesamowicie emocjonujący, trzymający w napięciu i dostarczył jeszcze mnóstwa innych, atrakcyjnych wrażeń.

"Relikwiarz" już nie realizuje dosłownie zasady trzech jedności, chociaż za daleko nie odchodzi. Czas to kilka tygodni w sierpniu, miejsce to podziemia, ulice i ścieki Manhattanu, akcja to z kolei gonitwa po nowojorskim subterra incognita oraz przepychanki na ulicach miasta. "Relikwiarz" kontynuuje wątki "Reliktu" (epilog tego ostatniego był niejako podpowiedzią, w którą stronę autorzy pchną fabułę), co nie zmienia faktu, że jest to zwyczajnie inna powieść, chociaż nadal najwyższa półka z gatunku techno-thriller (no i horroru). "Relikwiarz" nie jest już tak dobry jak "Relikt", ale to wciąż świetna, wybornie trzymająca w napięciu, zaskakująco dobra próbka dreszczowca. 

"Relikwiarz" odznacza się interesującą, wbrew pozorom zasady kontynuacji nieoczywistą i rzetelną fabułą (chociaż o wiele lepiej by było, gdyby autorzy podarowali sobie epilog w "Relikcie", to wtedy zaskoczenie fabułą "Relikwiarza" byłoby o niebo większe), fascynujący, rewelacyjny obraz nowojorskiego undergroundu, nadal świetny kwintet bohaterów z "Reliktu", do których dołącza twarda jak stal policjantka Hayward, przekozacki klimat, i niesamowity rozmach akcji. Preston i Child chołdują zasadzie stopniowania napięcia, doskonale manewrują emocjami czytelnika m.in. fenomenalna scena napaści Pomarszczonych na pociąg metra, perfekcyjny klimat grozy połączony z dojmującym poczuciem osaczenia! Miodzio. Mały minus jest jedynie taki, że nie jest to już tak świeże jak w "Relikcie". Niemniej w zasadzie jedynym znaczącym minusem, jest postać głównego antagonisty, która co prawda logiczna, ale poprzez nieco wydumaną motywację (trzymającą się kupy, tyle że niewiarygodną), wydało mi się to jakoś sztuczne i w sumie rozczarowujące. 

Największą atrakcją "Relikwiarza" są podziemia miasta, ziemia nieznana, cui ci sono dei mostri (tam, gdzie żyją potwory).* Tak jak w "Relikcie" bohaterem było muzeum i Mbwun, tak tutaj palmę pierwszeństwa przejmują monstrualnej wielkości i niezbadane tunele pod Manhattanem. Aż nie chce się wierzyć, że pod Central Parkiem jest sieć tuneli sięgająca 30 pięter w dół! Można się zgubić. Przed czytaniem "Relikwiarza" zapodałem sobie research tematu za pomocą następujących materiałów, warto obejrzeć:
http://www.youtube.com/watch?v=KYgphlFg020&feature=related (stacja z początku pierwszego filmiku, tylko widziana z pociągu + kretyński dźwięk)
http://www.youtube.com/watch?v=rLqiniVa2nY
Oczywiście te filmiki pokazują jedynie czubek góry lodowej, nie 

Jeśli idzie o literackie odniesienia to "Relikwiarz" jest tym, czym nie są osławione u nas dzieła sztandarowego rosyjskiego grafomana Dmitryja Głuchowskiego, czyli "Metro 2033" i "Metro 2034". Przede wszystkim "Relikwiarz" pokazuje czym tak naprawdę jest życie pod ziemią, jest degradacją czystości, człowieczeństwa, zaprzeczeniem instynktu światła. Tzw. uniwersum Metra wykreowane przez Głuchowskiego to wydmuszka, sztuczny twór oddziałujący na wyobraźnię jedynie miłośników gier komputerowych.

Tak więc "Relikwiarz" wypada nieco gorzej niż "Relikt", ale i tak jest to rozrywka na najwyższym poziomie.

* w ten sposób była reklamowana podróż Kolumba do Indii przez Zachód, wówczas uważany za siedlisko potworów wszelakiego autoramentu

Brak komentarzy: