sobota, 22 grudnia 2012

In Polen zu denken heißt prätentiös zu sein

Napisać, że książka Sebastiana Uznańskiego "Herrenvolk" jest dnem, to w zasadzie ją skomplementować. Mógłbym napisać całą opinię o tym wybitnym bełkocie w języku niemieckim, ale nie znam niemieckiego. Sebastian Uznański nie ma jednak oporów przed skrytym wielbieniem "rasy panów", więc i ja nie będę miał skrupułów przed jawnym zjechaniem jego wiekopomnego dzieła. 

Od razu na początku się przyznam, że nie dałem rady skończyć. Ja, który kończę każdą książkę, którą czytam, tej nie dałem rady. Dotarłem do strony 170, w tym czasie "Herrenvolk" przyprawiła mnie o chroniczny ból głowy, sprawiła, że nie mogłem zasnąć oraz doprowadziła do marskości wątroby. Skończyłem, gdyż bałem się, że w następnej kolejności będzie jakiś zawał, wylew, czy faktycznie koniec świata.

W tych polskich wydawnictwach, które potrafią utrzymać się na rynku, jednak mają wyczucie, czy dana książka nadaje się do wydania. Wydawnictwo Foxpublishing jest mi kompletnie nieznane, pewnie dlatego, że nie wytrzymują konkurencji z większymi firmami. A może nawet nie wytrzymali, ale jak miało się udać, skoro mają do zaoferowania takie mizerie jak "Herrenvolk". Powieść napisana siłą bezwładu, nudna, pretensjonalna, bez pomysłu wykorzystująca oklepany motyw podróży w czasie, skupiająca się na wydumanych, bełkotliwych, pseudo-socjologiczno-filozoficznych dywagacjach o dupie Maryni (za przeproszeniem, o dupach nazistów). Polska, domorosła myśl inteligencka z pierwszej dekady XXI wieku ( z książki się w ogóle dowiaduję, że mamy aktualnie w Polsce faszyzm).

Co by się za bardzo nie rozpisywać wymienię pokrótce najważniejsze wady "Herrenvolk":
a) nuda (w tym drętwy i toporny styl),
b) wybitnie pretekstowe zawiązanie intrygi (brak wyjaśnienia przyczyny przeniesienia się w czasie Sosnowskiego),
c) pseudofilozoficzne, stojące na niskim poziomie, toporne dywagacje psychologiczne, które były już milion razy poruszane, w różnych lepszych wydaniach,
d) słaba fabuła, nic się nie dzieje, proponowane rozwiązania fabularne są nieciekawe, a przecież w tak oklepanej tematyce jak źródła, przyczyny i skutki nazizmu liczy sie przede wszystkim świeżość, nowatorskie spojrzenie,
e) i wada najważniejsza, czyli bohaterowie - chodzące kukły, deklamatorzy pretensjonalnych i stojących na niewysokim poziomie przemyśleń i poglądów autora; bohaterów tutaj nie ma, Sosnowski i Weiner to jakieś marionetki mieszające w kotle filozofii życia Uznańskiego (nie mógł Uznański napisać autobiografii?).
Nawet się zgadzałem z niektórymi opiniami autora, tylko forma ich uzewnętrznienia jest karygodna, nie powinno to mieć miejsca w ten sposób. Nie wiem, być może w dalszej części "Herrenvolk" wyjaśnia się pkt b), a w punktach a) i c)-e) książka staje się mega ciekawą, emocjonującą, trzymającą się kupy, dynamiczną opowieścią ze świetnym zakończeniem. Nie wiem, autor nie dał mi tej szansy, zresztą jako pierwszy od 20 lat. Po raz pierwszy od 20 lat nie skończyłem jakiejś książki. Poczytuję to jako osobistą porażkę, w czym Uznański wybitnie mi dopomógł. Merry Christmas!

PS W Polsce pisać każdy może, domorosłych twórców rodzimej fantastyki rodzi się od groma i trochę tylko ciekawe dlaczego kolejny rok np. nagrodę Żuławskich wygrywają te same osoby. Poziom nowej fali autorów jest żenująco niski, powstaje mnóstwo tandety o wampirach, upiorach, durnych, grafomańskich płodów, klonów samych siebie, do tego napisanych siermiężnym, pretensjonalnym, grafomańskim stylem. Brak jest pomysłów, talentów, oryginalności, czegokolwiek ciekawego, nawet stylu nie ma. Od lat królujący Dukaj nie ma konkurencji, chociaż na Zachodzie miałby co najmniej kilku równych sobie, z kolei Wawrzyniec Podrzucki, czy mój ulubiony Leszek Biały to chyba już nic więcej nie napiszą, a wielka szkoda by była. 

PS2 Wczoraj otrzymałem drogą pocztową, od niejakiego Piotra Gibowskiego, jego własną debiutancką powieść pt. "Asymetria. Rosyjska ruletka", z prośba o jej zrecenzowanie. Bardzo mi miło, że pan Piotr poprosił mnie o opinię o swojej książce. "Asymetria" to kolejna po Dukaju ("Xavras Wyżryn", "Lód" wyśmienite), Marcinie Ciszewskim (totalna klapa na sam koniec, o czym pisałem w swojej recenzji powieści "www.ru2012.pl"), no i rzeczonym Uznańskim (koniec świata) próba opowiedzenia alternatywnej historii, które to historie zresztą osobiście bardzo lubię, no ale trzeba jeszcze umieć o tym pisać. W każdym razie mam nadzieję, że się na debiutancie Gibowskim nie zawiodę.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szanowny Mamerkusie, lubię zaglądać na Pański blog, nie tylko z przyczyn oczywistych, ale przede wszystkim dlatego, że podoba mi się Pana podejście do literatury i wyczuwalna za nim aksjologia. Ponieważ tym razem poczułem się wywołany do tablicy, chciałbym Pana zapewnić, że jeśli o mnie chodzi, to na pewno jeszcze coś napiszę (a właściwie w połowie już to zrobiłem), choć trochę to jeszcze potrwa. Wyłącznie dla "happy few", czyli garstki czytelników takich jak Pan. Serdecznie Pana pozdrawiam i życzę Panu wszystkiego najlepszego w Nowym 2013 Roku. LB.

Mamerkus pisze...

Szanowny Autorze jednej z moich ulubionych powieści,

Dziękuję za miłe słowa i odwiedziny na blogu, cieszę się, że się Panu podoba, zwłaszcza, że poszczególne wpisy przeważnie nie stanowią recenzji w sensie formalnym, a jedynie wyraz wewnętrznych wrażeń po przeczytaniu danej książki.

Cieszy mnie ponadto niezmiernie informacja, że pracuje Pan nad kolejną książką, czekam z niecierpliwością!

Dziękuję za życzenia noworoczne, ze swojej strony życzę zdrowia i wytrwałości w życiu, planach i ambicjach, w tym także w zakresie kariery pisarskiej.