czwartek, 27 grudnia 2012

Clive Barker "Wąwóz kamiennego serca"

Sympatyczna historyjka o duchach, i nie tylko, ale w zasadzie nic nadzwyczajnego. To już nie jest ten Barker, który tworzył arcydzieła splatterpunka, takie jak "Potępieńcza gra", czy mistrzowskie "Wielkie sekretne widowisko". W "Wąwozie kamiennego serca" mamy do czynienia z miszmaszem opowieści o duchach, Bogu, aniołach, żonie i dziecku diabła, hybrydach, wiecznej młodości i jej katalizatorze. Sporo tutaj wyuzdania i chorego seksu, ale wbrew pozorom nie ma tego dużo. Nie jestem jednak w stanie stwierdzić, co jest motywem przewodnim historii, poza płytką konstatacją co do paszkwilu na Hollywood. 

W każdym razie nic tu w zasadzie się kupy nie trzyma, ale czyta się to dobrze, Barker jest niezłym opowiadaczem i to wystarcza, żeby nie poczuć się oszukanym. W końcu na te 624 strony potrzeba trochę czasu. Cóż więcej napisać o przeciętnej jak na Barkera powieści?

PS O wiele ciekawsze rzeczy się działy wokół lektury. Otóż czytam sobie czytam, dzieją się kulminacyjne wydarzenia, odwracam stronę 503 na 504, a tam ... strona 553. Najpierw zdębiałem, potem się wkurzyłem. Nie cierpię ebooków, ale zacząłem szukać w necie jakiegoś co by nie stracić tych 50 stron, no ale okazało się, że "Wąwóz..." to biały kruk chomika. Nawet napisałem na stronie wydawcy, że mam felerny egzemplarz powieści, przy czym nie miałem wiedzy, czy to tylko z moim egzemplarzem tak jest, czy z całym nakładem. Ostatecznie, nie czekając na odpowiedź wydawcy, wybrałem się do czytelni głównej Biblioteki Raczyńskich na ul. Św. Marcin, gdzie z katalogu podręcznego dostarczono mi egzemplarz książki z brakującymi stronami :) Doczytałem na miejscu w czytelni.

Brak komentarzy: