poniedziałek, 21 stycznia 2013

Tęsknota za niewinną wyobraźnią

Robert McCammon w książce pod oryginalnym tytułem "Boy's life" (który to tytuł w powiązaniu z treścią powieści ma zupełnie inny wydźwięk, aniżeli pretensjonalny tytuł polskiego wydawcy "Magiczne lata"), tworzy sympatyczną opowiastkę, pełną nostalgii i bezpretensjonalnie podanych prawd życiowych, ale żeby od razu robić z tego fantastykę, która ma tutaj charakter wybitnie pretekstowy? Sytuacja podobna jak z Ianem Mcleodem - jako pisarz popularny zginąłby w morzu mu podobnych, to się przybrał w sztafaż fantastyczny, gdzie jest widoczny, ceniony i nagradzany.

Generalnie jednak powieść McCammona stanowi zbiór opowiastek i anegdotek z życia dwunastoletniego chłopaka, luźno i umiejętnie powiązanych wątkiem fantastycznym. "Boy's life" stanowi kronikę mniej lub bardziej fantastycznych przygód młodzieńca, którego co rusz spotykają interesujące przygody. Przyznam, że dobrze się to czytało, tylko w pewnym momencie złapałem się na refleksji, że mam wrażenie, jakbym czytał połączony osobą bohatera zbiór opowiastek. Nawet dobór tematów (powódź, rasizm, nietolerancja religijna, zabobony voodoo, prześladowcy, odkrywanie świata) jest w pewnym stopniu stereotypowy, ale rozegrany sprawnie, przez co powieść wciąga fabularnie i emocjonalnie.

Główny wątek, wyeksponowany przez polskiego wydawcę na obwolucie, to tak naprawdę jedynie pretekst do scalenia fabuły. Jeżeli kogoś interesuje jedynie zagadka morderstwa, to może spokojnie przeskoczyć od razu do ostatnich dwóch rozdziałów i niczego nie straci. Rozwiązanie zagadki nie jest jakimś mega zaskoczeniem, nie zawiera również żadnych wątków nadprzyrodzonych (co sugerują oczy na okładce), ale jest interesujące i wiarygodne. 

Pomimo dużej dozy pozytywnych wrażeń, to mam poczucie niedosytu. Może wynika to z ogólnych peanów na cześć powieści McCammona, przez które oczekiwałem czegoś naprawdę wybitnego, a dostałem solidną, wyrastającą nieco tylko ponad przeciętność obszerną opowieść o roku z życia 12-letniego chłopca, kiedy to następuje początek przechodzenia wyobraźni z okresu dziecięcych, niewinnych marzeń, do dorosłego, wyzutego z magii realizmu. W interpretacji McCammona jest to także okres, kiedy pozbawiamy się tej niewinnej fantazji, na rzecz czegoś, co jest w zasadzie nieistotne, szara codzienność opakowana w smutek egzystencji. Ta właśnie nostalgia za utraconym, odwoływanie się autora do siedzącej w każdym z nas poczucia straty, nieodwołalnego przeminięcia pewnych wartości dzieciństwa, stanowi największą siłę i zaletę "Boy's life". I jeżeli ktoś chce sobie przypomnieć tamte czasy, poczuć nostalgię za niewinnością (nawet oczyma 12-letniego amerykańskiego chłopca z Południa), to powieść McCammona jest jak znalazł. W innym wypadku można się wynudzić i poczuć solidnie rozczarowanym.

Brak komentarzy: