sobota, 9 marca 2013

Zmiana jest jedyną prawdą...

Miałem wczoraj dzień wolny i wykorzystałem go przede wszystkim na dokończenie fantastycznej przygody ze światem "Nakręcanej dziewczyny". Po dobrych opowiadaniach tego autora przyszła kolej na kapitalną powieść s-f. Bacigalupi "Nakręcaną dziewczyną" rozwala system i zasłużenie bierze całą pulę nagród fantastycznych w 2010 roku. Znakomita i wciągająca historia, w której mamy wszystko - pesymistyczną wizję przyszłości, gdzie ścierają się różne koncepcje ludzkości i humanizmu, natury i technologii, starych i nowych grzechów, wciągającą i przejmującą fabułę, znakomicie poprowadzonych i niejednoznacznych bohaterów, oryginalną lokalizację akcji. "Nakręcana dziewczyna" przypomina nieco "Rzekę bogów" Macdonalda, tutaj także ma się do czynienia z egzotyczną lokalizacją, która dodatkowo na gruncie fabuły jest naturalna i sensowna.

W zasadzie debiutancka powieść Bacigalupiego ma same plusy, jest doskonale rozplanowana, z początku mamy zaprezentowanie szerokiego tła i kilku bohaterów, potem napięcie rośnie, aż do świetnego i najlepszego z możliwych rozwiązania. Wstrząsające losy nakręcanki Emiko, tudzież innych bohaterów charakterystycznych dla opisywanego świata przedstawionego, świata, który pomimo tego że jest wizją przyszłości, to zawiera mnóstwo elementów charakterystycznych dla współczesnej Azji Południowo-Wschodniej. 

Podstawową zaletą "Nakręcanej dziewczyny" są bohaterowie - nakręcana dziewczyna Emiko, z początku zabawka-przedmiot w rękach zwyrodniałych "normalnych" ludzi, posiadający duszę Nowy Człowiek, której łagodne i pokojowe usposobienie jest systematycznie gnojone przez zadawane jej cierpienia fizyczne i psychiczne, by ostatecznie stać się forpocztą lepszej wersji człowieczeństwa, odporną m.in. na groźne zarazy i choroby. Anderson Lake przedstawiciel korporacji AgriGen, realnej siły politycznej i gospodarczej, który swoją litością i zafascynowaniem Emiko umożliwia jej połowiczne wyzwolenie z rąk oprawców, ale który też ostatecznie pośrednio doprowadza do upadku jej niewinnej duszy. Hock Seng, Kanya, Tygrys z Bangkoku, Akkarat, farangowie, a przede wszystkim demoniczny Gibbons, wszyscy oni niejednoznaczni, o złożonych motywacjach i działaniach, odgrywają kluczowe role w wyśmienitym spektaklu jedynej prawdy, którą jest ciągła zmiana, ruch natury i czasu. Pozorny chaos i nieoczekiwane zwroty akcji stanowią symboliczny obraz tego, że nigdy nie da się przewidzieć nawet najbliższej przyszłości, za dużo jest zmiennych na osi czasu, nawet doskonale przygotowany i przewidujący burzę Hock Seng ostatecznie ląduje tam, gdzie się tego najmniej spodziewał. 

Fascynująca jest końcowa przemiana Kanyi, jej nowa rewolucja przeciwko korporacjom i koniunkturalizmowi lokalnych watażków, w ogóle końcówka wymiata, Bacigalupi pokonuje takiego genialnego Stephensona właśnie tym, że potrafi zamknąć świetną powieść jeszcze lepszym zakończeniem.

Fascynuje również świat przedstawiony, który został dopracowany i na moje oko nie zawiera luk logicznych Kluczowy wydaje się tutaj zdradliwy monopol korporacji, Anderson Lake poszukuje tajemniczego genhakera odpowiedzialnego za smaczny owoc ngoh, gdyż zagraża to monopolowi reprezentowanego przez niego AgriGenu, a nie dlatego że unikalny smak owocu zrobił na nim niesamowite wrażenie i chce więcej. 

Jeżeli szukać minusów, to są one niewielkie i nie mają specjalnego znaczenia dla rozwoju fabuły, no może poza duchem nawiedzającym Kanyę, którego można jednak odbierać jako metaforę jej sumienia. Niektórzy za minus mogą uznać nieco ślamazarną akcję przez pierwsze 200 stron powieści, ale taki już styl Bacigalupiego. W opowiadaniach też było to charakterystyczne, z początku nieco wolno, by potem zakończyć mocnym przytupem.

Cóż więcej pisać, trzeba samemu przeczytać. Polecam wyprawę do księgarni, bo właśnie wydawnictwo Mag wypuściło na rynek wznowienie "Nakręcanej dziewczyny", a zdecydowanie warto posiadać tak wyśmienitą pozycję s-f.

Brak komentarzy: