Ostatnio o tenisie ziemnym piszę nieco mniej, ale takiego wydarzenia jakie miało miejsce dzisiejszej nocy, nie mogę przemilczeć. Na początek kilka słów tytułem wstępu. Aktualnie trwa tzw. "piąta lewa" Wielkiego Szlema, czyli turniej Sony Open 2013 w Miami. W sezonie 2012 Agnieszka Radwańska zdobyła w tym turnieju swój najcenniejszy jak do tej pory tytuł WTA, siłą rzeczy więc w tym roku jest jego obrończynią. W pierwszym meczu Agnieszka łatwo uporała się z Su Wei-Hsieh z Tajwanu, w kolejnej męczyła się niemiłosiernie z Magdaleną Rybarikovą ze Słowacji prezentując zasadniczo słabą grę, w 1/8 finału ograła w trzech setach przedstawicielkę gospodarzy Sloane Stephens 4-6, 6-2, 6-0, w drugim i trzecim secie prezentując nareszcie grę na najwyższym swoim i światowym poziomie, aż w końcu doszło do nocnego, kapitalnego ćwierćfinału z Belgijką Kristen Flipkens, który to mecz Agnieszka wygrała w cuglach 4-6, 6-4, 6-2.
Mecz z Flipkens był pojedynkiem fenomenalnym, obfitującym w niewyobrażalną w dzisiejszym tenisie liczbę zagrań przy siatce, wolejów, zmian rytmu zagrań, slajsów, kombinacji i kobiecej gracji, a przede wszystkim akcji serve&volley, nie widzianych w tenisie kobiecym od czasów prehistorycznych, generalnie wszystkich tenisowych perełkowych zagrań, których w dzisiejszym siłowym i schematycznym tenisie kobiecym jak na lekarstwo. Belgijka grała swój "best tennis", zawsze była to tenisistka z potencjałem, ale w Miami grała świetnie, Agnieszka od drugiego seta zaczęła jej jednak pokazywać, że można grać jeszcze lepiej, m.in. tym zagraniem, które już w tym momencie jest murowanym faworytem do zagrania roku:
Flipkens w tym meczu pokazała kawał porządnego tenisa na najwyższym poziomie, ale w ostatecznym rozrachunku musiała uznać wyższość naszej mistrzyni. A tutaj skrót całego meczu:
Mina Flipkens po meczu mówi wszystko. Jak będzie w sieci dostępny cały mecz, to wtedy go tutaj zalinkuję. Oby więcej takich meczy w WTA, mniej Williamsów, Azarenek i Sharapów, więcej Radwańskich, Flipkensów i innych artystek tenisa.
Na deser tzw. momenty:
Grać dalej, czy nie grać, oto jest pytanie |
Boże, kobieto, jak Ty to ze mną wygrałaś?! |
W nocy z czwartku na piątek Agnieszka zaprezentuje się w meczu z Sereną Williams. Jeżeli wygra, to będzie absolutny kosmos tenisa, z taką grą jak dzisiaj nie jest bez szans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz