wtorek, 17 maja 2016

Kiedy najwyższa skała kusi ...

na okładce Dougal Haston na górnym polu śniegowym, tuż przed osiągnięciem wierzchołka
Mam przyjemność nie tyle zrecenzować, co podzielić się z wami informacjami i refleksją nad świetną książką "Everest - the hard way" autorstwa legendy światowego alpinizmu sir Christophera Boningtona. Książka to żywy opis wydarzeń, które miały miejsce na przełomie sierpnia i września 1975 roku na Evereście. Bonington kierował tam ogromną wyprawą (dwudziestu alpinistów atakujących i wspierających + kilkudziesięciu Szerpów), która postawiła sobie za cel pierwsze zdobycie ściany południowo - zachodniej Czomolungmy metodą oblężniczą. Dla laika w dzisiejszych czasach zdobycie Everestu wydaje się być pestką, każda przybłęda z kasą może współcześnie "zdobyć" Everest, nie każdy jednak wie, że to zależy którędy się wchodzi. Hillary i Tenzing w 1953r. weszli oczywiście najprostszą drogą, czyli ścianą południowo-wschodnią, gdzie przy dobrej pogodzie jedynie tuż przy wierzchołku są problemy na tzw. Stopniu Hilarry'ego. Reszta dla wytrenowanego człowieka z przyzwoita kondycją i bez jakichś lęków, to betka (po drodze jeszcze jest Ice Fall, ale tam wszystko załatwiają przewodnicy i Szerpowie, turysta ma tylko wykonywać polecenia, co by nie zbłądzić). 
zator na stopniu Hillary'ego
Kocioł Zachodni
ściana południowo - zachodnia
Ice Fall 

No więc Bonington dostał walizkę pełną grubych funciaków od banku Barclays, zebrał ekipę i udał się z taborem do Nepalu (tutaj jest opis tej wyprawy na stronie Barclays, a powyżej pełnometrażowy dokument z wyprawy). 

Chris Bonington jest żywą legendą alpinizmu z wielu powodów, ale tym najważniejszym jest jedna rzecz - przeżył. Jego wizyta w Polsce była dla mnie nieodpartym bodźcem do udania się na Krakowski Festiwal Górski w grudniu 2015r. Chris odstawił standardowy wykład o swoim życiu, siedziałem bardzo blisko niego i nie mogłem wyjść z podziwu, że ten niewysoki, siwy i dziarski dziadek, przez cały wykład stojący prosto i żywo, skończy w tym roku 83 lata. Przeżył tam, gdzie wielu jego kolegów, przyjaciół, prawdziwych tuzów wspinaczki już nie ma na tym świecie. Można by tu m.in. wymienić bohaterów "Najtrudniejszej drogi":
- Dougal Haston, jeden z czterech zdobywców ściany północno-zachodniej, śmierć w wieku 37 lat w 1977r. zasypany lawiną podczas jazdy na nartach, niespełna półtora roku po zdobyciu Everestu,
- Peter Boardman, drugi z tej czwórki, śmierć w wieku 32 lat w maju 1982r. na północno - wschodniej ścianie Everestu,
- Nick Estcourt, inny alpinista czołowy, z uwagi na załamanie pogody nie doczekał się swojego zdobycia szczytu, zginął w 1978r. w wieku 36 lat, zasypany przez lawinę na K2,
- Tony Tighe, którego śmierć na Ice Fallu w 1972r. została wspomniana w książce, to jego ciało znaleziono w 2008r. a zidentyfikował je właśnie Sherpa Pertemba, sirtar ekspedycji z 1975r. oraz tragarz z 1972r. (lista ludzi, którzy zginęli na Evereście, w tym Tony Tighe i Polacy).
Doug Scott na filmiku Barclaysa z zalinkowanej wyżej strony zaznacza, że dla takich jak on, czy Bonington, którzy przeżyli swoje góry, jest smutne, lecz nieuniknione, że nie ma z nimi Hastona i innych przyjaciół, których góry nie wypuściły ze swoich skał. 

Pierwszego zdobycia dokonali Dougal Haston wraz z Dougiem Scottem. Drugim zespołem, który dokonał udanego ataku szczytowego, byli Peter Boardman oraz Szerpa Pertemba. Za nimi szedł Mick Burke, po którym potem ślad  zaginął, stąd nie wiadomo, czy w ogóle osiągnął wierzchołek. I to tyle, sam Bonington, jako kierownik wyprawy, nie zdobył wówczas wierzchołka, tak jak kilkunastu innych alpinistów uczestniczących w wyprawie, na tym właśnie polega zespołowe zdobywanie szczytów w stylu oblężniczym. 

"Alpinista jest jak biegający w kółko udręczony i skołowany byk, który na widok czerwonej płachty, jaką jest skała, nie może powstrzymać się od ataku" w tym kontekście najbardziej ciekawe są w książce dylematy Boningtona, kogo wypuścić na górę do ataku szczytowego. Zabrał całą zgraję alpinistów oblężniczych + alpinistów wspierających, a na górę mógł ich co najwyżej wysyłać dwójkami. Siedział sobie zatem Chris w obozie V na wysokości 7700 m i rozważał kwestie alpinistycznej ambicji swoich współpracowników.
Peter Boardman i Joe Tasker na Kanczendzundze 
Pertemba i Bonington 
Na zalinkowanej wyżej stronie banku Barclays są fajne ówczesne fotki uczestników wyprawy, w tym zdjęcia wszystkich czterech zdobywców szczytu (Haston, Scott, Boardman, Pertemba), ciężarówki, którymi przetransportowano sprzęt do Nepalu oraz filmik, gdzie pojawiają się m.in. żyjący uczestnicy wyprawy, przedstawiciel Barclays Mike Rhodes (alpinista wspierający), Doug Scott (zdobywca), na 99% w filmie wykorzystano zapewne fragmenty nakręcone osobiście przez Micka Burke'a, który wspinał się tuż za Scottem i Hastonem (minuta 5:01 do 5:10). 

Dobra książka, napisana rzeczowo i konkretnie, z pierwszej ręki człowieka, który zęby zjadł na wspinaczce. Klasyka. 

Brak komentarzy: