Lubię takie książki jak "Stinger", bezpretensjonalne, trzymające non stop nawalanki z niecodziennymi siłami zła, ciemności, kosmosu, czy natury, historyjki błahe, ale niezmiernie wciągające i urzekające swoistym klimatem "nowej przygody". McCammon to pisarz ciekawy, tworzący pozornie błahe i oklepane fabuły, ale jednak są to dzieła dostarczające określonych walorów emocjonalnych. W "Stingerze" (kolejnej po "Chłopięcych latach" powieści tegoż autora, która mi ostatnio wpadła w ręce) stworzył McCammon wysokooktanowy horror fantasy o pościgu Stingera (odrażający łowca nagród) za kosmicznym zbiegiem. Autor bawi się tutaj fabułą, czuć podskórnie niekontrolowaną frajdę z pracy nad "Stingerem", no bo który pisarz rozrywkowy nie chce napisać powieści o inwazji alienów na Ziemię? "Stinger" spodobał mi się przede wszystkim dlatego, że Mccammon zastosował tutaj uwspółcześnioną zasadę trzech jedności dramatu, czyli jedność czasu, miejsca i akcji. Uczynił to dosyć prostym chwytem, a mianowicie rzeczony Stinger po wylądowaniu w miasteczku Inferno stworzył nad nim i okolicami nieprzeniknioną kopułę, przez którą nic się nie przeciśnie (światełko z piramidy na powyższej polskiej okładce powieści). To, jeśli idzie o miejsce. Czas i akcja ograniczone są do jednej doby i jednego miasteczka. Ostatni raz zasada trzech jedności tak udanie została zastosowana w doskonałym "Relikcie" pary Preston&Child (w tym celu odsyłam do recenzji "Reliktu").
Bezpretensjonalna, pozytywna nawalanka z kosmicznymi monstrami w sercu spieczonego Słońcem amerykańskiego Południa. McCammon nie udaje nie wiadomo czego, nie sili się na cuda-wianki, chciał napisać prostą historię o walce z drapieżnym alienem, dorzucił do tego teoretycznie dobrego aliena (chociaż córeczka Hammondów może mieć na to odmienne zdanie), grupę zapyziałych rednecków ze spieczonego słońcem zadupia zapewniających apokaliptyczną scenerię i klimacik, całkiem porządną podwalinę charakterologiczną naprawdę licznego grona urozmaiconych bohaterów, do tego sprawny i rzetelny warsztat pisarski i mamy gotowe danie w postaci wysokiej jakości pulpy z gatunku horror fantasy.
"Stinger" to jest naprawdę dobra pozycja, rzadko się zdarza, by zwykła pulpa była tak rzetelnie napisana od strony logicznej, fabularnej i charakterologicznej. Jeżeli ktoś ma ochotę na tego typu niezobowiązującą lekturę, to "Stinger" jest jak znalazł, dużo dobrej zabawy, strachu i klimatu osaczenia.
"Stinger" to jest naprawdę dobra pozycja, rzadko się zdarza, by zwykła pulpa była tak rzetelnie napisana od strony logicznej, fabularnej i charakterologicznej. Jeżeli ktoś ma ochotę na tego typu niezobowiązującą lekturę, to "Stinger" jest jak znalazł, dużo dobrej zabawy, strachu i klimatu osaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz