piątek, 22 lutego 2013

Maj Sjowall, Per Wahloo - "Wóz strażacki, który zniknął"

Kryminały pary Maj Sjowall, Per Wahloo czyta się z niekłamaną przyjemnością, w odróżnieniu od współczesnych ślamazarnych i grafomańskich kryminałów ich skandynawskich "dzieci". Zwięzłe, konkretne fabuły, z konkretnymi i żywymi bohaterami. No i intrygi kryminalne trzymające w napięciu do ostatniej strony. Czegóż chcieć więcej.

Tym razem zabrałem się za "Wóz strażacki, który zniknął", którego akcja dzieje się krótko po brawurowym "Śmiejącym się policjancie". Fabuła jest dosyć przeciętna za to powieść zaskakuje... fajnym humorem. Dużo tutaj aroganckiego i agresywnego, a przy tym komicznego śledczego Gunvarda Larssona, mniej nudnego i nijakiego Martina Becka, co wychodzi książce na dobre. Chyba do tej pory najzabawniejsza pozycja z cyklu.

Pozostali bohaterowie również stają na wysokości zadania, umiejętnie definiowani poprzez ich własne czyny, a nie słowa. I tak Hammar dużo gada pustych, ogólnych frazesów, ale generalnie nie wykonuje żadnych konkretnych czynności zawodowych, Ronn ma problemy z logicznym myśleniem, Skacke inteligencję i umiejętności zostawił w piętach, ale mierzy wyżej niż siedzi, z kolei Kollberg ma wszystko w pompie. Warto zwrócić przy tym uwagę, że cechy Skackego i Kollberga znajdują swoje logiczne odzwierciedlenie w wyśmienitej końcówce. Tak dobrego i zaskakującego zakończenia kryminału dawno nie czytałem.

Jednym słowem - kryminał godny przeczytania.

Brak komentarzy: