poniedziałek, 2 marca 2015

Steven Erikson - "Pył snów" (tom 9 z 10 Malazańskiej Księgi Poległych)


"Pył snów"
Ocena 7/10

Malazańska Księga Poległych zmierza do nieuchronnego końca. Z jednej strony trzy miesiące z cyklem spowodowały, że mocno się zżyłem ze światem przedstawionym i jego bohaterami, z drugiej autor uśmierca postaci tak skutecznie i gęsto, niektórych potem wskrzeszając, że w sumie nie wiem, czy to zdrowo przejmować się ich losami. Do tego traktuje brutalnie tych, którzy żyją, czego przykładem może być żona Onosa T'oolana, ale o tym za chwilę, bo to wymaga odrębnego akapitu.

Po udanej kampanii i podbiciu Letheru Łowcy Kości, wyruszają na wschód, na Pustkowia, by odnaleźć swoje przeznaczenie w walce z nieznanym wrogiem. Głównodowodząca Tavore Paran z nikim nie rozmawia, zachowując swoje motywy i myśli wyłącznie dla siebie, co bardzo frustruje żołnierzy jej armii, w szczególności Skrzypka. Wsparciem dla Łowców Kości ma być letheryjski oddział pod wodzą wskrzeszonego Brysa Beddicta oraz Zgubańskie Szare Hełmy i plemię Khundryli, którzy operują na południowych rubieżach imperium letheryjskiego w kontakcie z przedstawicielami podstępnego królestwa Bolkando. To jest jeden obszerny wątek.

Drugim wątkiem są przerażające działania Forkrul Assailów w Kolanse (wschodnie wybrzeże kontynentu Lether). Ta złowieszcza nacja szerzy własną wersję prawdy i sprawiedliwości, którą jest zasadniczo eksterminacja życia na świecie. W konsekwencji Kolanse pustoszeje z dorosłych, a ocalałe dzieci, których Assailowie z racji wieku nie są w stanie poddać osądowi, tworzą Wąż wychudzonych, wygłodniałych i spragnionych dzieci wędrujących na zachód, na Szklaną Pustynię i Pustkowia.

Trzecim istotnym wątkiem są dzieje Onosa T'oolana, jego rodziny i plemion Barghastów (czyli kontynuacja "Wspomnienia lodu" w tym zakresie). Onos jest Pierwszym Mieczem Imassów (co oznacza, że jest przekozackim wojownikiem), ale walka to dla niego jedynie konieczność, co niezbyt podoba się półdzikim Barghastom rwącym się do bitki i rzezi. W tym wątku postać Toola jest bardzo istotna i zmiana jaka w nim zachodzi pod wpływem tego, co Barghastowie robią jego żonie, idealnie oddaje nazwę cyklu. Marsz kanibalistycznych Tenescowri we "Wspomnieniu lodu", to nic w porównaniu z absolutną dewastacją i publicznym fizycznym i psychicznym zniszczeniem Hetan Taur przez jej własny lud. Te sceny zbiorowych, brutalnych gwałtów i fizycznego okaleczenia żony Onosa T'oolana, są wstrząsające nie przez to, że są opisywane dosyć szczegółowo, ale dlatego że Erikson wznosi się tutaj na wyżyny realizmu i naturalizmu. Realizm wynika z tego że męki Hetan są bardzo wiarygodne z punktu widzenia psychologicznego. Erikson skupia się na bólu, na psychice ofiary, zdradzonej i upokorzonej przez własny lud, ludzi z którymi żyła, śmiała się, dzieci, z którymi się bawiła, dorosłych, wśród których czuła się bezpiecznie, w domu. W tym akcie destrukcji człowieka przez jego własną społeczność poznajemy też małostkowość, okrucieństwo tłumu i pojedynczych w nim osób. To jest właśnie ten realizm. A naturalizm - Erikson nie oszczędza czytelnika, nie przymyka oczu, nie obłaskawia zbrodni. Pokazuje jak jest. Jest to jeden z momentów "Pyłu snów", kiedy Erikson zaprzestaje filozofowania, tylko jest konkretny do bólu. Czytałem komentarze w sieci, wielu czytelników nie było w stanie przejść tego fragmentu powieści, niektórzy mieli nawet koszmary z tym związane.

Czwartym wątkiem są losy Shake'ów. Shake'owie to niepozorny lud wyznający dziwną religię Brzegu, podbity i prawie zasymilowany przez Imperium Letheryjskie, który okazuje się mieć wiele wspólnego z Tiste Andii, K'Chain Che'Malle i grotą Kurald Galain. Znani z wcześniejszych epizodycznych pojawień w "Przypływach nocy" i "Wichrze śmierci" Yan Tovis (Pomroka) i Yedan Derryg, książęta Shake'ów, zobowiązują się przeprowadzić swój lud do Kurald Galain, a to dopiero początek zaskakująco ważnej roli tego ludu dla przyszłości świata Tiste Andii. W każdym razie wyjaśnienie genezy Shake'ów, religii Brzegu oraz tytułów ich władców (Pomroka, Wachta, Świt, Zmierzch) jest naprawdę świetne i ściśle związane z historią Tiste Andii. Nadto na najbardziej kozacką postać cyklu wyrasta nieoczekiwanie Yedan Derryg, Wachta (the Watch) Shake'ów. Do niego należą najlepsze kwestie wypowiadane w powieści ('I'm the Watch"), chłopak się też nie patyczkuje i godnie dostarcza czytelnikowi solidnej dawki epy m.in. w potyczce z Forkrul Assailem i oddziałem Tiste Liosan. To jest zresztą najlepsza scena "Pyłu snów" i pozwolę sobie przytoczyć jej fragment:
"(...)Tę krainę poświęcono dla osądu - odparł Forkrul Assail - Nazywam się Spoczynek. Podaj mi swe imię, poszukiwaczu, bym mógł cię poznać...
- Zanim mnie osądzisz?
Wysoka, nieproporcjonalnie zbudowana istota, naga i nie nosząca broni, uniosła głowę.
- Nie jesteś sam. Ty i twoi towarzysze sprowadziliście do tej krainy zamęt. Nie opóźniaj mnie. Nie możesz uciec przed tym, co kryje się w tobie. Stanę się twoją prawdą.
- Jestem Yedan Derryg.
Forkrul Assail zmarszczył brwi.
- To imię nie daje mi wstępu. dlaczego? Jak zdołałeś mnie zablokować śmiertelniku?
- Oto moja odpowiedź - oznajmił Yedan, zeskakując z konia i wyciągając miecz.
- Opór jest bezcelowy - odparł Spoczynek.
- Naprawdę? Jesteś tego pewien? moje imię nie daje Ci władzy nad moją duszą. Dlaczego?
- Wyjaśnij to, śmiertelniku.
- Ono nic nie znaczy. To mój tytuł wyraża prawdę. Mój tytuł i moja krew.
- Poznam cię tak, albo inaczej, śmiertelniku.
- Tak, z pewnością. Jestem Shakiem. Jestem Wachta (...)"
I jeszcze z przemyśleń Wachty: "(...)W społeczeństwie funkcjonowało zbyt wiele mechanizmów mających na celu ukrywanie niezliczonych głupców, a nawet ułatwianie im życia. To zrozumiałe, bo z reguły stanowili oni większość. Jako dodatek do owych mechanizmów można też było zaobserwować rozmaite sidła, pułapki oraz zasadzki stworzone po to, by izolować inteligentnych, a następnie ich niszczyć. W końcu żaden argument, choćby najbardziej błyskotliwy, nie zdoła pokonać noża wbitego w pachwinę. Ryk żądnego krwi tłumu zawsze będzie głośniejszy od pojedynczego głosu rozsądku (...)"

Oprócz tego jest też odrębny wątek Icariuma, dosyć ciekawie poprowadzony (na szczęście), wątek K'Chain Che'Malle, którzy zbawienia swojej rasy szukają wśród ludzi oraz motyw Silchasa Ruina i Ruda Ellale (Ryada Eleis), poprowadzony w relacji nauczyciel - uczeń. Generalnie wątków jak zwykle od groma i trochę, a jak się czyta "Pył snów"? Na pewno lepiej niż poprzednie dwa tomy cyklu, czuć zbliżanie się potężnej konwergencji mocy i żywotów wszelakich. Co prawda Erikson nadal trochę za dużo filozofuje, zwłaszcza że końcówka cykly wymagałby większego streszczania się, ale jest też tutaj sporo dynamicznych i ciekawych scen (np. odczyt Talii Smoków przez Skrzypka). Gdzieś w tle przewijają się losy i knowania Ascendentów. Na pierwszy plan wysuwa się Errastas, Władca Płytek, który nie może pogodzić się z marginalizacją Twierdz na rzecz Ganoesa Parana i jego Talii Smoków i wzywa członków tzw. Klubu Pradawnych (m.in. Kilmandaros, Sechul Lath, Mael, Olar Ethil, Draconus) do walki o swoje. Wydarzenia z końcówki "Myta ogarów" nie pozostają oczywiście bez wpływu na fabułę "Pyłu snów", bo oto na Pustkowiach efektownie pojawia się Draconus, uwolniony zniszczeniem Dragnipura. 

Podsumowując "Pył snów" to przede wszystkim introdukcja przed ostatecznym finałem, trzeba ustalić, kto z kim i przeciwko komu będzie walczył w "Okaleczonym bogu". Kilka kwestii się tutaj wyjaśnia, ale nadal wiele rzeczy pozostaje tajemnicą dla czytelnika i trzeba mieć nadzieję, że autor się nie pogubi i udanie zakończy chociaż połowę wątków. Nie da się ukryć, że przed nim przerażające wyzwanie, które sam sobie narzucił.

Seren Pedac
Draconus
Mappo
nie wiem, co to, ale jest ładne
Yedan Derryg (Wachta)
"I'm the watch" i wszystko jasne, Spoczynek udał się na wieczny odpoczynek
Nalot K'Chain N'ahruk i ich Odprysków Księżyca z Cesarskiej Groty
Ryadd Eleis, syn Udinaasa w swej smoczej postaci

Brak komentarzy: