niedziela, 11 stycznia 2015

WOŚP - kilka refleksji na temat

Już po raz dwudziesty któryś Owsiak atakuje zmęczone świętami społeczeństwo i organizuje swój "charytatywny" cyrk. Na nasze nieszczęście WOŚP jest w krajobrazie stycznia równie naturalny jak dzień babci. Na początku była to niewątpliwie piękna i chwalebna inicjatywa. Sam sie w nią angażowałem jako dzieciak, potem młodzieniec. Przez pierwsze kilka edycji było to z pewnością interesujące, abstrahując oczywiście od własnych korzyści dla Owsiaka i jego świty (tajemnica poliszynela). Z czasem jednak WOŚP zaczął przekształcać we własną karykaturę, aż do dzisiaj, kiedy nie mam ochoty wychodzić na dwór i napatoczyć się na bezmyślnych akolitów Owsiaka, z ich agresywnym przekazem "kto nie z naszym serduszkiem, ten przeciwko nam". Bo czym jest dzisiaj WOŚP? 

Jednym z istotnych i niebezpiecznych aspektów WOŚP jest to, że dzięki medialnemu wsparciu (bezkrytyczne podejście i szkalowanie tych, którzy zadają niewygodne pytania) oraz osobistej charyzmie Owsiak ma bardzo realny wpływ na młodzież poszukującą w dzisiejszych czasach autorytetów. Pozornie zatem Owsiak spełnia pożyteczną rolę angażując aktywną społecznie młodzież. Tymczasem w rzeczywistości Owsiak doskonale odwraca uwagę młodego pokolenia od ważnych spraw. Ma dawać młodym poczucie uczestniczenia w czymś ważnym, wartościowym i empatycznym – jednocześnie odwracając uwagę od faktycznych przyczyn niesprawności służby zdrowia. A przecież środki, które zbiera WOŚP jest to jakiś promil budżetu służby zdrowia. Do tego nie potrzeba żadnych badań, wystarczy chwilę pomysleć, zreflektować się nad wymiernością akcji WOŚP w stosunku do zaangażowania społecznego oraz realnych potrzeb (darmowy czas antenowy, pospolite ruszenie akolitów, szum medialny). Gdyby energię młodych ludzi pompowaną w Owsiakową orkiestrę przekształcić w obywatelski, proreformatorski nacisk na rząd, to już dawno mielibyśmy lepiej ustawioną służbę zdrowia. Tymczasem podtrzymuje się sentymentalizm młodych ludzi i ich brak zdolności do myślenia o strukturalnych mechanizmach funkcjonowania własnego państwa. Mamy do czynienia z socjotechniką polegającą na kształtowaniu określonych postaw quasi-społecznych. Jerzy Owsiak to po prostu funkcjonariusz III RP. Służalczość resortowych dzieci wobec Ewy Kopacz, Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego to ta sama gra, jaką na innym polu prezentuje Owsiak – ochrona establishmentu przed dociekliwością obywateli.

Znakomity sposób na życie, z pięknymi hasłami na ustach. To, co wyżej napisałem, to jedynie wierzchołek góry wątpliwości, które narastają wokół WOŚP. Dzisiaj WOŚP to karykatura samej siebie sprzed dwóch dekad, od dawna jestem zniesmaczony ta akcją i przerażony tym, w jaki sposób społeczeństwo daje się manipulować i okłamywać co do rzeczywistych intencji stojących za tą akcją. Jeżeli ktoś chce być okłamywany, to proszę bardzo, ale niech z tymi kłamstwami nie narzuca się ludziom obdarzonym umiejętnością refleksji nad otaczającym światem i widzącym coś więcej, niż tylko śliczny pokaz "światełek do nieba".

Inna refleksja - czyż nie wydaje się niebezpiecznie logiczną myśl, że WOŚP to tak naprawdę głośna przykrywka dla czegoś, co się popularnie zwie pralnią pieniędzy? Nikt nikogo oczywiście za rękę nie złapał, zbyt to wszystko jest rozdmuchane, zbyt dużo ludzi ma w tym swój interes, ale nie ma nic lepszego dla ukrycia ciemnych interesów, niż zasłonić się dobrem ludzi chorych i potrzebujących. Chorzy i tak nie mają nic do stracenia, a zresztą kto ich o zdanie pyta. To tylko myśl, refleksja nad ukrytą prawdą. To może jeszcze proponuję obejrzeć tę doskonałą instrukcję dla prania kasy, przedstawioną w genialnym serialu "Breaking bad":

Brak komentarzy: