wtorek, 28 sierpnia 2012

Wielkie pytania i ciekawe odpowiedzi

Poul Anderson wielkim klasykiem science-fiction jest, w odróżnieniu od takiej literackiej niedojdy jak Fritz Leiber, czy też przeciętniaka Roberta Silverberga. Nie jest to może koncepcyjne mistrzostwo na miarę Dana Simmonsa lub Iana Macdonalda, lecz wielkość ta zaznacza się w umiejętności konsekwentnego skonstruowania właściwej historii dla odpowiedzi na ważkie pytania. W porównaniu z takim Silverbergiem Anderson niezwykle umiejętnie i konsekwentnie (choć bez nadmiernej szczegółowości i skomplikowania fabuły) tworzy oryginalną story.

Zamieszczone w dwupaku Solarisa minipowieści są twórczo i czasowo oddalone od siebie, ale łączy je koncepcyjnie coś istotnego. Obydwie starają się odpowiedzieć na fundamentalne pytania (przy czym nie są to oczywiście jedyne pytania, które się w nich pojawiają): "Czym jest ludzkość, jakie jest jej przeznaczenie?" i "Gdzie leżą granice jej możliwości, rozwoju?" Nie będę tutaj zdradzał odpowiedzi jakich udziela Anderson, żeby nie psuć przyjemności z lektury, jednak mogę nadmienić jeno, że są one optymistyczne, a przy tym mocno satysfakcjonujące dla czytelnika, i w tym chyba tkwi zasadnicza siła prozy Andersona (w każdym razie ja tak to odbieram). Nierzadko jest bowiem tak, że zadaję sobie pytania, na które nie ma odpowiedzi np. "Jaki jest sens życia?", albo "Co to jest miłość?". Pytania stawiane przez Andersona są podobnego kalibru, a jednak Anderson udziela odpowiedzi, które sprawiają wrażenie tych właściwych. Jak dla mnie - mistrzostwo świata.

Co do fabuły:
"Genesis" jest mocno poszatkowana, trudna przede wszystkim w pobieżnym odbiorze. Akcja toczy się na przestrzeni milionów lat, jest powolna i nieistotna, zaś sens ukryty w didaskaliach.
"Olśnienie" pozornie sprawia wrażenie bardziej dynamicznej powieści, ma charakter bardziej przygodowy, jest zdecydowanie łatwiejsza w pobieżnym odbiorze, ale tutaj też nie należy się spieszyć z czytaniem.
Anderson wymaga pewnego wczucia się w rytm jego pisania. Nie jest to jakiś tuz abstrakcyjności, jego styl jest w miarę prosty i przystępny, jednak to, co istotne, wymaga uchwycenia, jest nieco ulotne (vide ostatni dialog pomiędzy Petem, a żoną w "Olśnieniu").

Gorąco polecam wszystkim tym, którzy w literaturze (a więc w szczególności w sf) szukają odpowiedzi na ważkie pytania, Anderson w bardzo satysfakcjonujący sposób wychodzi naprzeciw tym poszukiwaniom.

Brak komentarzy: