Za mną kolejna przygoda ze złowrogim, apokaliptycznym światem Malazu. Tymczasem zaczynam mieć mieszane uczucia co do cyklu. We "Wspomnieniach lodu" (dalej WL) pojawił się już u mnie przesyt pewnymi elementami świata przedstawionego. Nie da się ukryć, że jednej strony WL to do tej pory najlepsza fabularnie powieść cyklu MKP, z drugiej jednak przesada w ilości trupów i okropieństw oraz dosyć nieudolne opisywanie przez Eriksona scen bitewnych powoduje, że czytelnik zaczyna być znużony i obojętny na horror i rzeź wyłaniające się z kart epopei. Ja rozumiem, że MKP z założenia nie opiewa bajki o zielonych lasach i niewinnym brykaniu po trawce, ale kurczę, za dużo tego, zaczyna tutaj dochodzić do przeskalowania. Ilość trupów przez trzy tomy była już tak horrendalnie duża, że zastanawiam się ilu ludzi tam zostało, by odbudowywać cywilizację. To zaczyna się już ocierać o śmieszność, którą najlepiej zobrazować kapitalną sceną z "Hot shots 2" (niestety lepszej jakości nie znalazłem):
Przez te wszystkie przeskalowane elementy nie jestem w stanie dać WL maksa, bo pod wszelkimi innymi powieść ta zasługuje na najlepszą ocenę. Fabularnie WL to majstersztyk literatury rozrywkowej, fenomenalna akcja i rozłożenie akcentów, wyśmienite wątki i postaci, takie też relacje między bohaterami, poza kilkoma przesłodzonymi patosem momentami. Dopiero w tym tomie można klarownie dostrzec jakim rozmachem cieszy się wizja Eriksona. Można powiedzieć, że "Wspomnienie lodu", to właściwe wprowadzenie w cykl. Wydarzenia z OK i BDU sugerowały pewną siłę sprawczą stojącą za rozwiązaniami fabularnymi, teraz w końcu na scenę wkracza tajemniczy i przerażająco groźny antagonista naszych bohaterów, czyli Okaleczony bóg, który sieje zamęt, tworzy intrygi i własny Dom w Talii Smoków.
Ale o motywie Przykutego za chwilę, a najpierw kilka elementów wprowadzających w treść powieści. Pod względem fabularnym WL to najbardziej rozbudowana epopeja z dotychczas przeczytanych. Kontynuuje ona bezpośrednio wydarzenia z OK, ale pojawia się też oczywiście wiele nowych wątków. Akcja OK skończyła się epicką batalią na ulicach Darudżystanu na kontynencie Genabackis. Armia Dujeka zostaje wyjęta spod prawa i przechodzi w stan buntu, gdyż żołnierze chcą iść za swoim charyzmatycznym wodzem. Sójeczka staje się jego zastępcą, Ganoes Paran obejmuje zatem oficjalne dowodzenie Podpalaczami Mostów ale już bez Skrzypka i Kalama, którzy jak wiadomo z BDU, mieli swoje przygody na kontynencie Siedmiu Miast. I bez tego jednak ekipa prezentuje się imponująco, bo Paranowi ostał się m.in. sprytny i wszechstronnie uzdolniony mag Szybki Ben, czy też demoniczny Biegunek. Bohaterowie nie mają jednak odpoczynku, bo na południu Darudżystanu objawia się demoniczne królestwo Pannion Domin, pod wodzą przerażającego jasnowidza Panniona. Imperium to rozpoczyna ekspansjonistyczną wojnę religijną siejąc grozę i zło w najczystszej postaci. Na czym polega sama religia, to nie zostało w powieści wyjaśnione, niemniej zagrożenie wynika przede wszystkim z apokaliptycznego okrucieństwa i bestialstwa agresora. Tytułem przykładu jednym z pomysłów autora na działania Pannion Domin są armie wygłodniałych chłopów (Tenescowri), którzy atakują wojska nieprzyjaciela w celu ich pożarcia (dosłownie i na surowo, autor nie oszczędza sugestywnych obrazów) zaś towarzyszące Tenescowri kobiety w szalonym amoku odbywają stosunki seksualne z poległymi i umierającymi, z których potem rodzą się tzw. Dzieci Martwego Nasienia. Dobrze, że to tylko jeden z epizodów w liczącej ponad 1100 stron powieści. W każdym razie Dujek zawiera kompromisowy sojusz z dotychczasowymi antagonistami, czyli Anomanderem Rake i jego Tiste Andii oraz Caladanem Broodem i jego armią.
Tak pokrótce przedstawia się kanwa trzeciego tomu MKP. Wokół tego pojawiają się m.in. następujące wątki:
1. Najważniejszy to objawienie się już na samym początku Przykutego Łańcuchami i jego knowań. Czytelnik otrzymuje też prawie od razu genezę przykucia, co jest bardzo pomocne dla zaangażowania w historię. Zatem Okaleczony bóg knuje na potęgę, czego wyrazem jest m.in. Pannion Domin. Przykutemu wyzwanie rzuca Szybki Ben w bezpośredniej konfrontacji, tylko niestety okazuje się, że nawet będący nie w pełni sił Okaleczony bóg stanowi zbyt duże wyzwanie dla naszego maga. To tylko pokazuje skalę potęgi kryjącej się za Przykutym, a czytelnik ostrzy sobie ząbki na wydarzenia z przyszłych tomów MKP. Erikson nie ukrywa, że od tej pory wątek Okaleczonego boga będzie spajał cykl w całość, co powinno znaleźć odzwierciedlenie w ostatnim tomie noszącym nomen omen tytuł "Okaleczony bóg".
2. Kolejnym wątkiem jest Ganoes Paran i jego przeobrażanie się we władcę Talii Smoków, co ma stanowić bezpośrednią odpowiedź ascendentów na zagrożenie ze strony Przykutego i jego Domu Łańcuchów.
3. Oprócz tego mamy wątki Imassów i ich nieśmiertelności, upadku boga Fenera, którego zajawki były już w BDU, miłości Sójeczki i Korlat z Tiste Andii, wielkiego króla Kallora i jego potyczki ze Srebrną Lisicą (wskrzeszoną Tattersail z pierwszego tomu) oraz zakończenia dziejów Podpalaczy Mostów.
Generalnie wątków od groma i trochę, nawet uważny czytelnik może się pogubić, a co dopiero czytelnik niedzielny. Zaiste, kto dotrwał do WL, ten nie czyta Eriksona z przypadku.
Może wymienię jeszcze pozostałych bohaterów. Z istotniejszych, oprócz wcześniej wymienionych, pojawiają się Młotek, Toc Młodszy (oprócz Sójeczki i Kruppego, do tej pory najlepiej napisany bohater Eriksona), Kruppe, Onos T'oolan, K'rul. To postaci znane z OK. Ich skład uzupełniają m.in.:
Bauchelain i Korbal Broach - demoniczna para nekromantów (w WL są wątkiem pobocznym, ale za to doczekali się głównej roli w kilku spin-offach MKP)
Zrzęda - karawanowy strażnik, potem śmiertelny miecz boga Trake'a
Itkovian - Tarcza Kowadło upadłego Fenera (chyba najbardziej pozytywna postać z MKP do tej pory)
Mhybe - matka Srebrnej Lisicy
Hetan i Cafal - rodzeństwo z ludu Barghastów
Lady Envy - córka boga Draconusa
Kilava - siostra Onosa T'oolana
i wielu, wielu innych.
Pojawiają się także kolejni po Imassach i Jaghutach przedstawiciele starożytnych ras, czyli K'Chain che'Malle (konia z rzędem temu, kto to prawidłowo wymówi, ciekawe, czy autor sam to potrafi), quasi-dinozaury, zorganizowane na zasadzie ula wokół centralnej matrony i wyspecjalizowane kastowo np. Łowcy K'ell (jaszczury przystosowane wyłącznie do walki). Z pradawnych ras zostali jeszcze Forkrul Assailowie, ale przedstawiciel tychże pojawia się już na samym początku "Domu Łańcuchów", więc nic straconego.
Łowca K'ell (czyli wojownik K'Chain che'Malle) |
Seguleh |
nie do końca zbieżna z treścią WL wizja śmierci Sójeczki (na nim leży Korlat, w tle bitwa o Koral) |
orgiastyczna wizualizacja potyczki Łowcy K'ell z wyłaniającymi się z piasku Imassami |
dosyć słaba ilustracja Onosa T'oolana, Toca Młodszego oraz Baaljaag |
Zrzęda po przemianie |
Itkovian |
Tak więc za mną już trzy epopeje z cyklu MKP. WL oceniam na 8/10 (gdyby nie ta wszechobecna, przeskalowana rzeźnia, dałbym maksa). W każdym razie siedzę już w tym świecie od trzech tygodni, pewnie mnie czekają jeszcze ze dwa miesiące, biorąc pod uwagę, że im dalej w las, tym więcej czytania. Nie narzekam, nie marudzę, pomimo swojej przesadnej brutalności i skrajnego fatalizmu postaci (prawie żaden z bohaterów nie ma wpływu na swoje losy, czego przykładem z WL mogą być Zrzęda, czy Ganoes Paran), świat Malazu mnie wciągnął i zamierzam dotrwać do końca i poznać efekt batalii z Okaleczonym bogiem. Tymczasem kolej na "Dom łańcuchów", gdzie Erikson kontynnuje wątki z BDU i prowadzi czytelnika do konfrontacji pomiędzy siostrami Felisin i Tavore Paran. Ale o tym już w odrębnej recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz