czwartek, 11 października 2012

Eksplozja macek

Niesamowita, niesamowita powieść! Orgia ekwilibrystycznej wyobraźni, totalna psychodeliczna jazda bez trzymanki, surrealistyczna a zarazem realistyczna, poważno-niepoważna, fascynująco obrzydliwa, taki jest "Kraken" Chiny Mieville'a, czołowego przedstawiciela new-weird i urban fantasy.

Podczas lektury siedziałem jak na szpilkach, a trochę książek w życiu przeczytałem, byle sensacyjniak mną nie wstrząśnie. Na szczególną uwagę zasługują poszczególne pomysły, sam kraken jest tutaj jednym z licznych oryginalnych tworów autora (np. anioły pamięci, genialna, subtelnie niejednoznaczna końcówka, dom morza, różne sekty). Do tego dochodzą postaci:
- Goss i Subby to jedna z najbardziej przerażających kwintesencji zła przedstawianych w literaturze, oto efekt ich/jego śmierci:

"Subby był zupełnie unieruchomiony, krew wypływała teraz wolniej. Goss rzęził i bulgotał, jakby próbował wykrztusić jakieś pożegnalne przekleństwo, ale gdy Subby zamknął oczy, on także umarł. Ostatni dech oddał bez dymu. 
I nagle wszędzie, nieważne, co się akurat działo... we wszystkich, niezliczonych czasach i miejscach... 
to odejście... 
ta ostateczność... 
zafalowała...
i została wyczuta...
i wszystkie udręczone, przerażone istoty w Londynie, przez jedną metachwilę, od roku 1065 do 2006, we wszystkich rozpaczliwych sytuacjach, w każdym małym pomieszczeniu, gdzie je dręczono, podtapiano, wsadzano w imadła, oczerniano, poniżano, obrzucano wyzwiskami, uderzano, wyśmiewano, przez krótką chwilę, jedno mgnienie oka, które mogło ich nie uratować, ale przynajmniej przynosiło ulgę, poczuły się lepiej...
poczuły radość."


- Tatuaż, najpierw równie przerażający, później wręcz groteskowy,

- najbardziej genialny ze wszystkich bohaterów, czyli Wati, którego narodziny zostały opisane tak:
"Nikt nie wie, co kryje się za tą membraną, za łąkotką śmierci. To, co widzimy za życia, jest zniekształcone, rozproszone. Tylko to mamy jednak do dyspozycji – krótkie przelotne spojrzenia i oczywiście pogłoski. Zmarli plotkują i to pogłos tych rozmów odbity o napięcie powierzchniowe śmierci potrafią wyłapać co sprawniejsze media. Przypomina to podsłuchiwanie sekretów pod drzwiami ubikacji. Stłumione, niewyraźne szemranie.
Z tego, co rozumiemy, ekstrapolujemy, lub z tego, co kiedyś wydawało nam się, że usłyszeliśmy, wynika, że po drugiej stronie istnieje praca. Zgaśli, osądzeni zmarli zaludniający królestwo zaświatów zostali wychowani w wierze na tyle silnej, by zdołała ukształtować ich pośmierć w coś na kształt zimnego, niestabilnego odbicia ich wspaniałej eschatologii. Barwny obraz nakreślony w skałach, elektryczności i kaszy. Jakaż funkcja tej pośmierciowej masy zakrzepła i uznała się za Anubisa? A co z Ammutem, pożeraczem serc? Przez całe stulecia uszebti* robili to, co im nakazano. „Oto jestem!”, wołali w mrocznym bezdźwięku, żęli bezzboża i znosili do spichrzy, kopali rowy, które wypełniali niewodą śmierci, przenosili wspomnienia piasku. Stworzeni, by służyć, bezmyślni niewolnicy posłuszni martwym panom. Aż w końcu jeden z uszebti przystanął na brzegu odpowiednika rzeki i zamarł. Upuścił zżętą wiązkę cieniozboża i przyłożył narzędzia, z którymi został wyrzeźbiony, do własnej glinianej skóry. Usunął święty tekst, który kazano mu obnosić.
„Oto jestem!”, krzyknął tym, co służyło mu za głos. „Już tego nie zrobię!”
Nazwał się Wati – wyjaśnił Dane. – „Buntownik”. Zrobiono go w Set Maat her imenty Waset. – Ostrożnie wymówił tę dziwną nazwę. – Obecnie Deir el-Medina. W dwudziestym dziewiątym roku panowania Ramzesa III. Wati samozwaniec poprowadził pierwszy strajk w zaświatach. Doszło do eskalacji zamieszek. Pierwsza rewolta uszebti, powstanie utworzonych."


"Kraken" jest fascynujący właśnie przez to, że jest chyba najbardziej Mieville'owy ze wszystkich jego powieści.  Jest powieścią, której świat ma jak najbardziej jasne reguły i w ich ramach Mieville ekstrapoluje swoje fantazje. Chaos, który jest zarzucany Mieville'owi w recenzjach, jest pozorny. Jak na siebie Mieville wyjątkowo dobrze w "Krakenie" panuje nad konceptem, w przeciwieństwie do np. "Dworca Perdido", gdzie czuć trochę improwizację, w szczególności w słabej końcówce.

Nie da się ukryć, że Mieville stworzył czytadło. Korzystającą z oklepanych motywów pulpę klasy B. Wyszukaną, skomplikowaną i zawiłą fabularnie, ale prostą konceptualnie. Gdyby nie nazwisko autora książka mogłaby nie zostać w ogóle zauważona. 

Ale nie da się też ukryć, że to stary dobry China Mieville. Co z tego, że to nie świat Bas-Lag, co z tego, że książka jest czytadłem i polega głównie na obijaniu się bohaterów po psychodelicznym Londynie z krainy magii i koszmarów, skoro Mieville serwuje nam swoją tradycyjną mieszankę potraw z dziwactw, chorej magii, potworów, stworów, sekt, ohydy, surrealizmu i  totalnego fabularnego zaskoczenia. Czy można oczekiwać czegoś więcej? W końcu "Dworzec Perdido", czy "Żelazna Rada" to też nie były jakieś tuzy konceptualne, a jednocześnie stanowiły kwintesencję literatury new-weird, świeżej i zaskakującej.

Jeden z momentów, kiedy China Mieville znajduje się w swojej szczytowej formie:
"Szachy Alicji. Rozbudowana, zmutowana wersja znanej gry miała dziesiątki skomplikowanych reguł: używano w niej gońców i pionków wyposażonych w dziwne moce, nieprzypominających niczego figur zwanych saurianami, toralami i antykrólami, a także jednej zwanej krakenem. Uważana była za najpotężniejszą figurę, ponieważ mogła wykonać uniwersalny ruch – przejść ze swego miejsca na dowolne pole na planszy. Ale to nie było tak, bo to był kraken. „Kraken = uniwersalny ruch + zero = uniwersalny bezruch”. Mógł przejść na każde pole, „łącznie z tym, na którym stał”. Wszędzie, w tym także nigdzie.
Zarówno na planszy, jak i w życiu, dla Krakena pogrążonego w pustce nic wcale nie jest niczym. Bezruch Krakena nie oznacza braku ruchu. Zero to wszechobecność. Na tym właśnie polega ruch, który wygląda jak bezruch i jest to najpotężniejszy ruch ze wszystkich."


Takich cudownych kwiatków w "Krakenie" jest pod dostatkiem, właśnie te fragmenty, orgia oryginalnych pomysłów, niezależnie od tego, czy chaotycznie, czy zgrabnie wpleciona w fabułę, stanowi o wyjątkowości prozy Chiny Mieville'a. W każdym razie ja ją za to szczególnie cenię, nawet jeżeli poszczególne pomysły mi nie odpowiadają, to i tak jestem ukontentowany, bo wiem, że za chwilę Mieville zapoda coś, co spowoduje opad szczęki i dreszcz podniecenia. Ten szczególny dreszcz, ten przypływ czytelniczych endorfin, poszukiwany jak święty Graal, towarzyszący lekturze książek autorów wyjątkowych.
Oczywiście w "Krakenie" Mieville sie powtarza, jedzie w zasadzie swoim standardowym schematem dark urban fantasy. Znowu jest miasto, z pozoru zwyczajne, podskórnie prezentujące gobelin niezwykłości.

Jednocześnie powieść nasycona jest dużą dozą subtelnego humoru, jak np. w tym fragmencie:
"Po drodze Dane głosił mu swoje niejasne teutyczne homilie. Kraken nie ukradł ognia żadnemu demiurgowi, nie ulepił ludzi z gliny, nie wysłał też maleńkiego krakena, by umarł za nasze grzechy.
– Kraken siedział w głębinie – powiedział. – Siedział w głębinie i jadł, i upłynęło dwadzieścia tysięcy lat, zanim przełknął jeden kęs.

To wszystko? pomyślał Billy. Nie domagał się egzegezy."

Po nie do końca udanym eksperymencie w "Miasto i miasto", w "Krakenie" Mieville wraca na piedestał swojej własnej twórczości. Daję maksa i gorąco polecam.


*uszebti - w starożytnym Egipcie figurka w kształcie mumii, z dwiema motykami w rękach i workiem na plecach, wkładana do grobu wraz z ciałem zmarłego.
W egipskim raju istniała konieczność pracy odzwierciedlającej w tym względzie świat doczesny. Zabierając ze sobą w zaświaty figurki uszebti faraonowie a także zwykli śmiertelnicy stwarzali sobie możliwość zwolnienia własnej duszy z pracy. Uszebti wytwarzano z drewna, szkła, gliny, wosku, brązu, najczęściej z fajansu.
Przekształcenie figurek uszebti w ich rzeczywiste sobowtóry zapewniało zaklęcie, które znamy jako 6 rozdział Księgi Umarłych (ma on swoją genezę w 472 rozdziale Tekstów Sarkofagów):
"Instrukcja dla Ozyrysa (tu: imię zmarłego). O, uszebti, jeżeli (zmarłemu - imię) rozkaże się wykonanie jakiejś pracy w państwie umarłych: zaoranie pola, nawodnienie ziemi czy przewożenie piasku ze wschodu na zachód, powiesz 'Oto jestem'". (za Wikipedią)

Brak komentarzy: